Rano piszę kolejne "kasztany"
Zabawa tam słowami sprawia mi coraz większą radość.
Spoglądając na to zdjęcie przypominam sobie o czym myślałam pewnego ranka na początku września siedząc i patrzac przed siebie.
A tu mija właściwie ten wrzesień. Gdzieś między zachodami słońca, rozmowami, dojrzałymi jabłkami zbieranymi wprost z pod drzewa w nie moim ogrodzie, a podróżami spędziłam ostatnie dni lata i otworzyłam się na jesień.
Na tą słoneczną jak dziś za moimi oknami i na tą chłodną z parasolem, ciepłym swetrem i deszczem dzwoniącym raz ciszej raz głośniej o okienne szyby.
Mam kilka pomysłów,nowych marzeń i niezbyt dokładny plan niedalekich i tych dalszych podróży. Może Kazimierz, Zakopane, Poznań, Rzym i tak ulubiona przez moją M. Norwegia.
Marzenia i nie zawsze do końca przemyślane plany pozwalają mi lubić wszystkie dni tygodnia i każdą porę roku.
Sprawiając, że to zawsze w pewien sposób radosny czas oczekiwania na to co dopiero przed nami ...
i mój Sandomierz :)
OdpowiedzUsuńKazimierz, Zakopane, Poznań - całkiem podobne plany do moich :D
OdpowiedzUsuńmoże spotkamy się gdzieś w drodze ;))
Usuń