Rano budzą mnie mewy za oknem, a słońce delikatnie już oświetla korony drzew. Jest bardzo cicho i mam wrażenie, że gdyby się dobrze przesłuchać usłyszałabym jak szumi i w jakim jest dziś nastroju. To ciekawe bo nie jestem dobrym pływakiem, ani nawet zapalonym wodniakiem, a odkąd pamiętam mam ogromną słabość do tej szumiącej słonej wody. Fajnie być na chwilę w miejscu, w którym nic nie muszę. I fajnie zdać sobie z tego świadomość.
Mam w planach spacer, spacer, rower, kawę w jakiejś urokliwej odkrytej właśnie kawiarni, a potem spacer, zachód słońca i znowu spacer.
Jestem dziś jakaś lżejsza, piękniejsza i myślę sobie, że ja jednak chyba nie potrafię żyć bez tego tutaj powietrza ;)
Zobaczcie jak pięknie...
"A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój, nagle ptaki budzą mnie, tłukąc się do okien" :) Tak mi się jakoś skojarzyło :D
OdpowiedzUsuń