Czy jesteście marzycielami?
Ja podobno tak, bardzo tak.
Ktoś o mnie kiedyś napisał, że "...dryfuję w kolorowych mydlanych bańkach, gdzieś w odległej galaktyce..."
Może i tak.
Jednak kiedy oglądam się za siebie widzę jak wiele z moich marzeń już się spełniło, niektóre za chwilę się spełnią, a inne zostaną do spełnienia.
Mam wrażenie, że moja szuflada z marzeniami od zawsze się nie domyka, że za jedno spełnione wkładam do niej co najmniej dwa małe nowe. Nauczyłam się, że nie wystarczy marzyć. Trzeba je głośno wypowiadać, a potem lekko pomagać, popychać i podpowiadać. Czasem, żeby mogło się ziścić musimy podjąć jakaś decyzję, coś zrobić, zadzwonić, zapytać, poszukać...
Pamiętam, że to było pewnego wiosennego dnia tego roku. Zupełnie przypadkiem spotkałam w sklepie piękną szafkę na klucze, a dokładnie dwie szafki. Jedna idealnie pasowała do mojego świeżo wyremontowanego wiatrołapu.Ta druga zupełnie nie, ale podobała mi się bardziej i kiedy zamknęłam oczy dokładnie widziałam miejsce, w którym będzie może kiedyś wisieć. Kupiłam obie.
Gdy po południu opowiadałam o tym S. uśmiechnęła się i powiedziała, że będzie do mnie przyjeżdżać, będzie siadać na schodkach mojej werandy i słuchać moich opowieści.
Kocham mój dom, ale jestem w takim miejscu w swoim życiu, że jeszcze nie wiem czy zostanie mój-Nasz. Myślę sobie jednak, że cokolwiek się nie stanie mam w swojej szufladzie z marzeniami jedno zaczęte marzenie o domu, a w komodzie stojacej w mojej sypialni piękną białą szafkę na klucze...
Bo czasem wystarczy wypuścić marzenie z wiatrem jak latawiec, będzie krążyło nam nad głową i nie pozwoli nam się bać, a zanim się speni to samo uczestniczenie w jego spełnieniu da nam bardzo wiele radości.
Nie przestawajcie marzyć.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję.