Wiecie, że są marzenia, których tutaj nie zdążymy nigdy spełnić ?
że są bardzo ważne sprawy, których nigdy już nie doprowadzimy do końca.
Są też słowa i gesty, których my nie zdążymy już zrobić i powiedzieć, lub których Ktoś już nigdy od nas nie usłyszy...
Myślę sobie, że z S. to była wyjątkowa przyjaźń.
I chociaż namacalnie zostało mi po niej tylko piękne drewniane pudełko na świąteczne pierniki, które zrobiła specjalnie dla mnie,
to czas spędzony z nią nauczył mnie jak poukładać tak trudne, a za razem tak ważne w życiu sprawy.
Gdzieś tam podczas tych nieskończonych rozmów poczułam co jest w życiu tak naprawdę dla mnie ważne.
Zrozumiałam, że nie zawsze musimy mieć rację, i że czasem zwykle
" przepraszam" jest ważniejsze od udowodnienia komuś, że się myli,
że życiowe priorytety mogą zostać zweryfikowane pewnego dnia przez chorobę lub inne zarządzenie losu, że sprawy, które musieliśmy za wszelką cenę załatwić pozostaną niezałatwione już nigdy,
bo pomimo tego, że nas już nie będzie świat będzie się dalej budził każdego ranka.
Dziś już wiem, że to co kiedyś wydawało mi się ważne i ważniejsze wcale takie nie było, i że tak naprawdę ważne to żyć tak by myśl o nas wywoływała uśmiech na twarzach bliskich nam osób i by pozostawić po sobie dobre i piękne wspomnienia.
A to możliwe jest chyba tylko wtedy, gdy żyjemy w zgodzie ze sobą samym i nie krzywdzimy świadomie nikogo po drodze..
Na zdjęciu Kazimierz, którego uliczkami pewnie teraz spaceruje S. bo to było jedno z jej niespełnionych tu na ziemi marzeń...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję.