Czy wiecie jak smakuje herbata ze świeżej melisy i mięty, które wychodowaliscie w swoim ogrodzie, w donicach na tarasie, czy skrzynkach na balkonie ? A może zebraliście na obrzeżach pól ?
Myślę sobie, że dopiero teraz zrozumiałam codzienny, wręcz rytualny spacer mojej Babci po pobliskich polach i łąkach. Wracała potem z małym naręczem ziół, a jej sparacowane dłonie zawsze pachniały tymi ziołami delikatnie.
Dokładnie pamiętam codzienny zapach mięty w małej kuchni Babci.
Jej popoludniowy samotny spacer, apotem parzenie dla nas herbaty z przyniesionych do domu ziół.
I dzisiaj myślę sobie, że ten spacer, te zioła i ten rytuał parzenia z nich herbaty były świadomym i bardzo potrzebnym momentem w każdym zwykłym dniu jej życia. Dawały radość, spokój, wyciszenie i pewien rodzaj spełnienia.
U mnie to chyba jest podróżowanie i pisanie. To czasem jak materializowanie myśli i często poczucie spełnienia i harmoni. Radość poznawania, pewien ulotny i lubiany rodzaj samotności...
A u Ciebie ?
Co lubisz robić Ty ?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję.