s

Nasz facebook

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

21



Rano spacerujemy z kijkami dłużej niż zwykle. Potem nagle niebo zasnuwają czarne chmury i mam ochotę płakać razem z deszczem. 
Przed pracą spotykam się z M. i wydaje mi się, że widziałyśmy się wczoraj, a nie kilka miesięcy temu. 
Przy soku ze świeżej marchwi i jabłkach pod kruszonką rozmawiamy o prezentach, o życiu i kolorowych sercach. 

Kiedyś mówiłam, że gdy mi smutno moje Anioły zedjmują skrzydła, dziś chyba jest taki dzień. 
Przychodzi zawsze niezapowiedziany...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję.