Czas tutaj płynie jakby wolniej i tyle w tym dniu zdążam zrobić.
Rano piję kawę, którą G. robi w włoskiej "kawiarce".
W południe odwiedzam duże miasto obok.
Po południu na mszy u Ojców Salezjan słyszę piękne słowa, że to Serce świadczy o istocie człowieka...
Pod wieczór spaceruję z wózkiem z malutką E.. Wioska wydaje się już odpoczywać po upalnym letnim dniu. Jest cicho. Mijam kolejne domy z wyludnionymi podwórkami. Idę bardzo powoli i próbuję przypomnieć sobie piosenki, które kiedyś śpiewałam M. i W. na dobranoc.
Wracam do domu z uśpionym dzieckiem.
Piję kawę w cieniu na ogrodowej huśtawce. Rozmawiam, śmieję się, planuję.
Wsłuchuję się w śpiew ptaków.
Po południu pakuję swoją walizkę w powrotną podróż.
Moje miasto wita mnie letnim deszczem.
Znajomy zgrzyt klucza w zamku i otwieram szeroko tarasowe okno. Wpuszczam do domu rześkie powietrze z ogrodu.
Wróciłyśmy. My - trzy pokolenia kobiet mojej rodziny. Moja Mama, moja Córka i ja.
To była piękna podróż w szczególne dla nas miejsce.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję.