Popołudnie spędzam w moim ogrodzie. Wycinam przekwitłe kwiaty, wyrywam chwasty i przycinam krzewy. Kiedy kończę wieczorem i oglądam się za siebie jest gotowy na przyjęcie gości. Wszystko w nim lubię. Pewną chaotyczność w sadzeniu roślin, nieprzewidzianą ekspansję trzmieliny i mech pomiędzy kostką na moim tarasie. Bo świadczą o tym, że nie mieszkam tu od wczoraj.
Ktoś do mnie pisze i pyta o której będziemy.
Uśmiecham się sama do siebie na myśl o tej podróży...
W drewnianych skrzynkach na tarasie obok melisy i mięty sądzę dziś bazylię i rozmaryn. Mam nadzieję, że zdążą się tu zadomowić przed jesienią, a ja zamrożę ich atomatyczne liście do potraw na zimę.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję.