Kiedy przychodzi mi na myśl bez zastanowienia sięgam po telefon.
Ostani raz widziałyśmy się u mnie. Był grudzień za oknem delikatnie padał śnieg nieczęsty przecież tej zimy. Nie pamiętam czy w domu była już choinka, ale było to tuż przed świętami.
Ja, Ona i S.
Pamiętam, że S. była słaba. Kilka dni wcześniej miała podawaną chemię. Leżała koło mnie na sofie otulona w jasny miękki koc. Oczy miała zamknięte i z uśmiechem przysłuchiwała się naszej rozmowie. O piernikach, paczkach i tradycjach.
Potem widziałyśmy się u S. dwa razy chyba. Ja wchodzilam, Ona wychodziła.
Ostatni raz na pogrzebie S.
Obiecałyśmy sobie wtedy długie spotkanie. Umawiamy się na poniedziałek.
Sierpień zaczynam spotkaniem, wspomnieniem i popołudniową podróżą.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję.