Koło południa wychodzi słońce, jest cieplej i przyjemniej.
Lato powoli przegląda się w kolorach jesieni.
To już trzecia taka jesień. Taka - chociaż już zupełnie inna...
Po głowie chodzi mi bilans zysków i strat,
a może raczej zestawienie swoich zwycięstw i porażek.
Bo przecież życie czasem stawia nas pod ścianą. Bez zapowiedzi i wcześniejszych przygotowań. Przymusza do szukania innych dróg i niepokoi tym co nowe i nieznane.
A my wystraszeni jakby zupełnie po omacku poruszamy się w tym nowym dla nas świecie.
Pamiętam tamto lato, tą moją ścianę po samo niebo i ogromny lęk.
Popełniłam wtedy pewnie wszystkie z możliwych błędów.
Poniosłam wiele porażek chociaż przecież wcale nie stanęłam do walki.
Nigdy nie przypuszczałam, że ci którym ufałam potrafią ranić aż tak dotkliwie.
Czas zweryfikował znajomości i przyjaźnie...
Pomimo przeczytanych nieskończenie wielu książek nie potrafiłam wtedy pomóc sama sobie, więc nauczyłam się jak pomagać innym.
Nie chciałam szukać nowej drogi, gubiąc gdzieś zupełnie z oczu tamtą starą. To była przecież moja droga - moje życie. Chciałam wracać na nią, kiedy będę tego potrzebować, kiedy będę chciała pospacerować nią w słońcu i deszczu...
Po czasie miało się okazać, że pomagając innym pomagałam przede wszystkim sobie.
Godziny zmieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące, a ja powoli
zaprzyjaźniałam się z tym nieznanym.
Każdego ranka oswajałam nowe obawy.
Nagle zaczęłam dostrzegać, słyszeć i rozumieć.
Gubiłam gdzieś po drodze strach.
I było tak Jak Ktoś mi pięknie powiedział :
" każdego dnia będzie boleć o jeden gram mniej, jeden mały niedostrzegalny zupełnie gram..."
Dziś mogę powiedzieć, że było ciężko, czasem naprawdę bardzo.
Były chwile kiedy rozpadałam się na miliony maleńkich kawałków, a każdy z nich " w spodniach czy w sukience" płakał z Anią.
Ale było warto.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję.