Dziś pomimo niedzieli postanawiam rozprawić się z tym odzieżowym nadmiarem. I okazuje się, że ten "nadmiar" zupełnie odbiera mi siłę. I za każdym razem, gdy przekraczam próg mojej garderoby wymyślam sobie nowe zadanie.
Pielęgnuję pachnący rozmaryn na oknie w kuchni.
Robię czerwoną soczewicę z cukinią i kolorową papryką na obiad dla mnie i dla M.
Obrywam truskawki, które rosną w donicy na moim tarasie, a teraz właśnie piszę.
I myślę sobie, że nadmiar we wszystkim pozbawia mnie energii, z wyłączeniem energii w nadmiarze oczywiście.
No, ale tej ostatnio zupełnie u mnie brak.

też cały urlop omijałam garderobę...a powinnam pół wyrzucić...albo i więcej...
OdpowiedzUsuńPrzecież Ty już prawie wszystko wyrzuciłaś ;))
Usuń