s

Nasz facebook

środa, 23 lipca 2014

9



Gdzieś w środku lata środowy poranek. 
Budzę się wcześnie rano i razem z Bocellim jadę na umówiony spacer z I. 
Czas płynie szybko, a my spaceujemy z kijkami. Śmiejemy się, że z każdym krokiem jesteśmy zgrabniejsze i szczuplejsze. Coś w tym chyba jest, bo obraz samej siebie w mojej głowie od kilku miesięcy łagodnieje. Można powiedzieć, że jestem dla siebie coraz mniej surowa. 
-Dlaczego? Nie wiem. 
Pewnie dlatego też, że te ostatnie miesiące z S. uświadamiają mi jak ważne jest samo to, że jestem!
Mogę przecież jeszcze tyle rzeczy zmienić. 
Myślę też sobie ostatnio, a nawet jestem już tego pewna, że nie jestem z gatunku tych, którzy mogą zaczynać swoje życie od nowa. 
Za bardzo lubię to swoje życie. 



3 komentarze:

  1. :) a mnie sie z książka Kinga skojarzyło ....

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Hel,ostatni raz byłam tam chyba 3 lata temu
    Milej zabawy

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja bym chyba mogła ciągle zaczynać :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję.